Bardzo wczesna pobudka 4.30. Im wcześniej wyjdzie się na szlak tym lepiej, słońce pali i bardzo spowalnia marsz. Po wczorajszym ciężkim i długim zejściu spodziewałam się że wejście będzie dużo dłuższe i cięższe. Ale jaka niespodzianka! Czy spowodowały to przeżuwane liście koki, czy przyjemny chłód poranka a może jedno i drugie? W każdym razie wejście było dużo łatwiejsze i szybsze niż zejście! Udało mi się wejść w 2 godziny 35 min!
Uważam kanion Colca za jedno z najpiękniejszych miejsc jakie do tej pory widziałam!
W Cobanaconde na górze prysznic w hotelu(2,50 sola). Po śniadaniu wyruszyliśmy autokarem w dalszą drogę. Do Puno nad jeziorem Titicaca. Wyruszyliśmy ok. 11, na miejscu byliśmy ok. 19.00. Po drodze krótkie postoje w różnych malowniczych miejscach, np. na zwiedzanie pięknego kościółka w Maca. Zrobiliśmy też znów postój na najwyższym punkcie naszej wyprawy– 4917 m.n.p.m. – Mirador de los Andes, tym razem mieliśmy szczęście – pogoda była przepiękna! Podziwialiśmy wulkany:Hualca-Hualca- 6025 m, Sabancaya – 5976 m, Ampato 6288 m, Chachani 6075 m, Misti 5825 m, Ubinas 5672 m.
Puno przywitało nas deszczem i zimnem. Pierwsze wrażenie niekorzystne, miasto zaniedbane, odrapane i brzydkie.